Ostatnio częściej niż w TV można spotkać Ciebie na deskach teatru. Grasz w sztuce „Rodzina Kerwoodów“. Jaka jest Twoja rola w tym wszystkim?
-To nieprawda, że częściej mnie można spotkać w teatrze, choć ostatnio rzeczywiście miałem kilka spektakli w tym również poza Wrocławiem. „Rodzina K“ to fantastyczna farsa, którą gramy z wielką przyjemnością już od chyba 9 lat. Przez dwie godziny praktycznie nie schodzę ze sceny i mam do zagrania prawdziwą arie. Ostatnio odwiedzili mnie w teatrze znajomi i nie mogli wyjść z podziwu jak przez tyle czasu można non-stop mówić, biegać, skakać, upadać i robić szereg innych rzeczy. Jak widać można i muszę przyznać, że jest to tak samo męczące, jak miłe.
Czy jest to jak na chwilę obecną jedyny spektakl z twoim udziałem?
-Obecnie i od dawna to jedyny spektakl z moim udziałem. Nigdy nie miałem szczęścia do częstego grania w teatrze.
Czy na scenie teatru czujesz się pewniej, jak przed kamerą telewizyjną? A może miejsce grania nie ma dla Ciebie znaczenia?
-Aktor czuje się pewnie wtedy, kiedy wie, co ma zagrać i ma pomysł, jak to zrobić. Jeśli znam odpowiedź na oba pytania, wówczas nie ma dla mnie znaczenia, gdzie występuję. Zawsze staram się wykonywać swój zawód profesjonalnie.
Teraz oprócz „Pierwszej miłości“, do której wrócimy za chwilę, grasz też w serialu „2 XL“. Co sprawiło, że polubiłeś nową rolę?
-Grany przeze mnie Andrzej to rola epizodyczna. Pojawiam się od czasu od czasu na ekranie. Starłem się tak skondensować mojego bohatera, żeby był zauważalny i charakterystyczny. Nie lubię bezbarwnych postaci zarówno w życiu jak i na ekranie czy tez scenie. Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie znajoma dziennikarka i powiedziała mniej więcej tak: „Łukasz, grasz tam ogon, ale rzucasz się w oczy“. To był jeden z najlepszych komplementów, jakie dostałem i potwierdzenie tego, że choć jedna osoba zauważyła to, co zamierzałem.
Jak sam oceniasz produkcję „2XL“?
-Myślę, że taki serial już dawno powinien powstać. Jest wiele osób, które borykają się z nadwagą, ale to nie jedyny powód, dla którego ludzie polubili nasze główne bohaterki. Przemek Sadowski, Piotr Polk i inni również stworzyli doskonałe kreacje.
Czy będzie kolejna seria odcinków?
-Na razie nie powstanie kolejna seria, ale bardzo możliwe, że na wiosnę spotkamy się ponownie na planie.
Jak myślisz, dlaczego widzowie polubili tak serial?
-Ludzie lubią śmiać się z samych siebie. Problemy, które ten serial porusza są adekwatne do życia wielu polaków. A jeśli nawet nie bezpośrednio, to dotyczą ich rodziny, sąsiadów, przyjaciół. Powiedzenie: „Z czego sie śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie“ jest zawsze aktualne.
Przejdźmy może do wspomnianego tematu serialu „Pierwsza miłość“. Co czeka teraz Artura? Jak głoszą portale plotkarskie, czarne chmury nad jego postacią się zbiegły…
-Artur ma czarny pas w ściąganiu na siebie kłopotów. Tak będzie i tym razem. Na szczęście przeżyje swoje drugie już zmartwychwstanie .
Czy czasem lubisz ingerować w losy swoich postaci? Lubisz czasem podsuwać pomysły scenarzystom?
-Prawdę mówiąc, nie mam żadnego kontaktu ze scenarzystami. Zaskakują tak samo mnie jak i widownie swoimi pomysłami.
Czy jeszcze w czymś nowym pojawisz się w czasie najbliższym?
-Chwilowo mam wakacje. W nowym roku na pewno pojawię się w nowych odcinkach „PM“, a czy będą nowe propozycje? Zobaczymy…
Święta bardzo blisko, powiedz, czy i w tym roku wziąłeś udział w zakupach projektu „Szlachetna paczka“?
-Uwielbiam pomagać ludziom. Z cala pewnością i tak będzie w tym roku.
Powiedz może jeszcze, co jest dla Ciebie najważniejsze w pomocy drugiej osobie? Czy na działanie charytatywne nie trzeba długo Cię namawiać?
-Najważniejsze jest to, że ktoś potrzebuje pomocy. Zawsze pomagam, o ile jestem w stanie. Nie trzeba mnie na to nigdy namawiać i cały czas mam świadomość tego, że życie pisze różne historie i może ja kiedyś również będę musiał poprosić o pomoc.
Za udostępnienie wywiadu dziękuję Marioli ! :-)